Oddychać górami
To najpiękniejsze zdjęcie górskie, jakie widziałam. Przez moje ręce przeszło ponad 500 fotografii dotyczących wspinania i działalności górskiej, które skanowałam i opisywałam, nadając im sygnatury w tworzonym archiwum, spisując co znajduje się na odwrocie... Ponad pół tysiąca zdjęć, a to jedno widziane tyle razy wciąż po prostu zapiera mi dech.
Jest w nim luz, światło, ruch, swoboda, uśmiech, przestrzeń... Fotografia przedstawia trzech wspinaczy przemieszczających się po śnieżnym polu. To młodzi chłopcy, dwaj nieco z tyłu, jeden wysuwa się przodem. Idą swobodnie, niespiesznie, rozglądają się. Chłoną przestrzeń tej sceny. Górski teatr rozciąga się dookoła postrzępionymi szczytami Grani Głównej Tatr. W powietrzu unoszą się mgły. Obraz jest bardzo żywy i sugestywny, a jednocześnie prosty. Czarno-biała kolorystyka wpadająca w odcień sepii nadaje obrazowi ciepła. Piękna kompozycja.
Chłopiec pierwszy od lewej ma linę przewieszoną przez ramię. Luźne zwoje otaczają jego tors. Unosi głowę do góry, patrzy w niebo, uśmiecha się. Zaraz obok niego chłopiec w czapce ze zwiniętą równo liną przewieszoną przez ramię daje pewny krok do przodu mierząc wzrokiem kierunek swego marszu. Po środku zdjęcia chłopiec w ciemnym ubraniu niesie niemal pusty plecak. Ręce zwisają im luźno i swobodnie. Mankiety koszul zawnięte do łokci. Musi być ciepło.
Zdjęcie zostało wykonane przez Bogdana Maca - późniejszego wieloletniego Prezesa Łódzkiego Klubu Wysokogórskiego, ale jeszcze wtedy - młodego wspinacza, który razem ze swoimi kolegami pojechał w Tatry. Młodzieńcy na zdjęciu to (od lewej) Samek Skierski, Marek Grochowski i Andrzej Miller. Okoliczności wykonania tego zdjęcia Bogdan Mac wspomina następująco:
"My byliśmy wtedy na centralnym obozie wspinaczkowym w Tatrach Słowackich. Mieliśmy obóz założony w Dolinie Staroleśnej i była fatalna pogoda. Właściwie to przez pół dnia lało. I tylko można było sobie wykroić gdzieś jakąś tam godzinkę – dwie, żeby się szybko powspinać. Wspiąć się – ściany tam nie są takie bardzo długie – i szybko wrócić z powrotem. Namioty mieliśmy nasze polskie, w fatalnym stanie – tam gdzieś są takie zdjęcia, takich rozwalających się namiotów obciążonych kamieniami – to właśnie było wtedy, w Dolinie Staroleśnej." (rozmowa z Bogdanem Macem, 26 kwietnia 2017)
Uchwycona na zdjęciu chwila pięknej pogody była więc jedną z nielicznych podczas tego wyjazdu - na co wskazują unoszące się wciąż wokół mgły - przez co scena ta staje się tym bardziej wyjątkowa.
W archiwach łódzkich wspinaczy wiele zdjęć powtarza się. Odnajdujemy te same kadry, sceny, kopie tych samych zdjęć w zbiorach różnych osób. Taka redundancja, zaświadcząjca o wspólnym działaniu, wspólnie odbywanych wyprawach. Wspinacze dzielili się zdjęciami i wymieniali je między sobą. Tak jak wiele innych zdjęć - także i to pojawia się w kilku zbiorach: w archiwum Bogdana Maca (autora zdjęcia) oraz w zbiorach Marka Grochowskiego (sportretowanego na zdjęciu). Możliwe, że posiadał je również Samek Skierski. Być może znajduje się także w zbiorach Andrzeja Millera.
To zdjęcie jest zbyt piękne żeby się nim nie podzielić. Dlatego staje się wizualnym symbolem naszego archiwum i projektowanej wystawy.