Wspomnienie o Samku Skierskim

Czas upływa. Jest nieubłagany dla ludzi i dla pamięci o nich. Ubywa też tych, którzy znali Samka i wiązali się z nim liną.
Wojciech Święcicki
niedziela, 05 gru 2021

Czas upływa. Jest nieubłagany dla ludzi i dla pamięci o nich. Ubywa też tych, którzy znali Samka i wiązali się z nim liną. Nie żyje już Mareczek Grochowski, nie ma wśród nas Andrzeja „Barona” Skłodowskiego, Wojtka Wróża oraz kilku innych partnerów Samka. Szczęśliwie można było porozmawiać ze Zbyszkiem Skierskim (bratem stryjecznym Samka) z Ryśkiem Kowalewskim, Bogusiem „Bobasem” Słamą czy doktorem Markiem Rożnieckim ksywa Mechiko.

Ciekawych informacji dostarczył Rysiek Kowalewski. Otóż okazało się, że wraz z Samkiem studiowali na tym samym wydziale malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i mieszkali w tym samym akademiku zwanym „Dziekanką”. Któregoś dnia Rysiek odwiedził Samka w Jego pokoju, a tam na ścianie wisiała lina oraz inne akcesoria wspinaczkowe. Widok sprzętu oraz opowieści Samka wywarły na Ryśku tak ogromne wrażenie, że przy pierwszej nadarzającej się okazji pojechali w skałki podlesickie. Tam okazało się, że na wapiennych ścianach Rysiek podąża za Samkiem bez większych problemów. Tajemnica tkwiła w tym, że Rysiek uprawiał wówczas gimnastykę sportową i był po prostu bardzo sprawnym młodzieńcem. Nowa znajomość rychło przerodziła się w serdeczną przyjaźń. Pod okiem Samka Rysiek przeszedł przeszkolenie tatrzańskie letnie oraz zimowe. Działo się to w latach 1964/65. Wedle opinii Ryśka, Samek był bardzo utalentowany wspinaczkowo. Wspinał się ładnie, szybko i bez większego wysiłku.

Poza tym obydwaj byli pełni fantazji, nie tylko w górach. W czasie studiów prześcigali się w szalonych pomysłach, skorzy do bitki i do wypitki. Ponoć podczas jednej z akademikowych imprez u Samka późniejsza najsławniejsza dama polskiego himalaizmu ewakuowała się zjazdem na linie przymocowanej do kaloryfera. Cóż, kto z nas nie był młody... Jednym z przejawów owej młodzieńczej fantazji było utworzenie nieformalnej grupy wspinaczkowej o prowokacyjnej nazwie Alpin Club Aniołki. Oprócz wyżej wymienionych należał do tego grona także Mareczek Grochowski. Inne nazwiska utonęły w tzw. pomroce dziejów.

Pod koniec studiów, a dokładniej zimą 1968 roku Samek wystąpił w filmie krótkometrażowym „Odwrót” reżyserowanym przez Jerzego Surdela. Filmowym partnerem Samka był inny wybitny taternik tamtych lat Jan Kiełkowski. Któż mógł wówczas pomyśleć, że film stanie się swoistym epitafium dla Samka i jedynym obrazem, w którym możemy oglądać Go w działaniu. Poniżej zamieszczamy link do tego filmu:

Samek Skierski w filmie "Odwrót" (źródło: https://www.youtube.com/watch?v=KlZdwYouXnw)

Samek ukończył studia artystyczne z wyróżnieniem w czerwcu 1968. Specjalizował się w malarstwie, rysunku oraz grafice. Wyszedł spod ręki profesorów ASP: Kobzdeja, Rudzińskiego i Pakulskiego. W załączonych materiałach znajdziecie wybór prac Samka związanych z górami. Znacznie bogatsze ilościowo portfolio znajduje się na płycie CD udostępnionej nam w swoim czasie przez Mareczka Grochowskiego. Marek marzył o wydaniu albumu prac Samka i własnym sumptem dotarł do wszystkich dostępnych prac Samka, które następnie skatalogował i sfotografował. Obecnie prace Samka znajdują się w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeach Narodowych w Warszawie, Krakowie i we Wrocławiu, w Muzeum Sportu, w Muzeum ASP w Warszawie oraz w zbiorach prywatnych. 

Samek wstąpił do Koła Łódzkiego Klubu Wysokogórskiego w roku 1957, czyli jako młodzieniec zaledwie piętnastoletni. Najczęściej wspinał się z rówieśnikami lub partnerami niewiele starszymi. Miał w dorobku kilka nowych dróg w Tatrach i kilka tatrzańskich tzw. pierwszych przejść zimowych.

W Alpy wyjeżdżał trzykrotnie, najpierw w roku 1964 w rejon Wilder Kaiser a Austrii, a w dwa lata później w Alpy Szwajcarii. Najgłośniejszym dokonaniem było pierwsze polskie przejście drogi Cassina na Piz Badile. Błyskotliwą karierę wspinaczkową Samka zakończył wypadek w dniu 24 sierpnia 1968 roku na drodze Poire na wschodniej ścianie Mont Blanc. Partnerem Samka był młodszy od niego francuski alpinista Jackie Fourrier. Ciała znaleziono nazajutrz u podstawy ściany. Jako powód upadku z górnych partii ściany podaje się lawinę znad bariery seraków. Moje przypuszczenia poszły w innym kierunku, co postaram się przedstawić poniżej:

Wersja Zbyszka Skierskiego na podstawie relacji pewnego Włocha podającego się za naocznego świadka obserwującego zdarzenie z oddali:

Samuel Skierski zginął 24 sierpnia 1968 roku w lawinie seraków wraz z Francuzem Jacquesem Fourrier na drodze "Poire" na wschodniej ścianie Mt.Blanc. Około 9-tej rano prawie kończyli drogę gdy pod nimi urwała się bariera seraków. Pola śnieżne ponad barierą urwały się również, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, niosąc na sobie nieszczęsną dwójkę...

Relacja czeskiego alpinisty Karela Schuberta (Taternik 3/71), który tego samego dnia wspinał się na drodze „Major” wiodącej równolegle do drogi „Poire”:

Zdumiewało nas tempo ich wspinaczki... Nasza droga stawała się trudna i przepaścista, więc pochłonęła całą naszą uwagę. Samka i Jackie całkowicie straciliśmy z oczu. Wróciliśmy do myślenia o nich dopiero na wierzchołku. O wypadku dowiedzieliśmy się nazajutrz z francuskiej prasy.

Co ciekawe, Schubert nie wspomina w ogóle o jakiejkolwiek lawinie, co stawia pod znakiem zapytania prawdziwość relacji, że zespół Skierski-Fourrier spadł z lawiną. Lawinie seraków towarzyszy przerażający huk, którego trudno nie odnotować wspinając się w odległości kilkuset metrów od drogi „Poire”. Co więcej, oba ciała zostały szybko odnalezione, co nie jest regułą w przypadku lawin. Pechowcy zazwyczaj wpadają do szczeliny brzeżnej i zostają przysypani przez masy śniegu.

W czasie mojego pobytu na stażu w ENSA w roku 1986 kilkakrotnie odwiedzałem siedzibę PGHM (żandarmeria górska) żeby – jak to mówią – pogadać. Zapytałem o wypadek sprzed 18 lat. Usłyszałem opowieść, że jeden z alpinistów miał raki z krótkimi, niezbyt ostrymi zębami, a prawdopodobna przyczyną upadku był poślizgnięcie na lodzie. Według opinii Ryśka Kowalewskiego powyższa konstatacja nie mogła dotyczyć Samka, bowiem był On, jak to określił Rysiek, tzw. sprzętowcem czyli posiadał bardzo dobry sprzęt w nienagannym stanie technicznym.

Samek został pochowany na Cmentarzu ewangelicko reformowanym w Warszawie. Kamień nagrobny, wedle relacji z pierwszej ręki wypatrzyli na Hali Gąsienicowej: Krystyna Konopka, Marek Grochowski i Marek Rożniecki.

 

(patrz: https://warszawa.grobonet.com/grobonet/start.php?id=wyniki&name=Samuel+S...)

Jego partner Jackie Fourrier spoczywa w Chamonix na tzw. Nowym cmentarzu: https://cimetiere.gescime.com/FicheDefunt/chamonix-cimetiere-74400/3402

Warto jeszcze dodać, że na Cmentarzu symbolicznym pod Osterwą została zamocowana tablica upamiętniająca Samka Skierskiego. Niestety nie udało mi się ustalić kiedy to się wydarzyło ani kto był inicjatorem.

Przypomnienie postaci Samka Skierskiego daje asumpt do zaprezentowania kilku wierszy z tomiku „Ślad” autorstwa mamy Samka, Marii Diehl Skierskiej zwanej wśród Jej przyjaciół Panią Myszką. Krótka biografia pani Skierskiej znajduje się na ostatniej stronie okładki wspomnianego tomiku. Można dodać, że przeżyła 100 lat.

 

 

Encyklopedyczne informacje o Samku Skierskim można znaleźć w Wikipedii pod adresem: https://pl.wikipedia.org/wiki/Samuel_Skierski

Artykuł  wspominający Samka Skierskiego autorstwa Krystyny Konopki ukazał się w czasopiśmie "Góry i Alpinizm" (nr 56, 1998).