Taternictwo ludowe

Ciekawym zjawiskiem było spędzanie przez środowisko taternickie wszelkich świąt kościelnych i państwowych w skałkach. Pod hasłami uczczenia ważnych rocznic, wspinacze organizowali swoje własne pochody pierwszomajowe i wymykali się z miasta by spędzać czas w plenerze. W warunkach wyraźnego dążenia władzy do centralizacji działań taternickich i odgórnego ich kontrolowania, środowisko taternickie podejmowało liczne działania zmierzające do wymykania się narzucanym z góry regułom i zakazom, omijania ich, "robienia po swojemu" pod przykrywką ideologicznej zgodności z linią partii. 
Anna Kacperczyk
środa, 29 lis 2017

W okresie socrealizmu elitarność środowiska taternickiego nie była dobrze widziana przez władzę ludową, przeczyła bowiem ogólnie panującej ideologii. Aby móc zachować prawo do zrzeszania się oraz odzyskać możliwość publikowania, środowisko ludzi gór szło na różne kompromisy z władzą, podejmując grę o zachowanie integralności własnej wspólnoty. Taternicy w oficjalnych wypowiedziach przejmowali wzory dominującej narracji socjalistycznego państwa, niekiedy całkowicie zaprzeczając wcześniejszym ideom taternictwa. I tak, "Taternik", czasopismo założone w 1907 roku z intencją by służyło "czystości taternictwa, jego nieustannemu kroczeniu per aspera ad astra", aby odzyskać głos i móc nadal realizować swoją misję, musiało na swoich łamach dokonać swoistej "samokrytyki" wcześniej prezentowanych wartości. 

"W tych latach powojennych popełniliśmy - my, ludzie taternictwa polskiego i pisma, które było naszym głosem - sporo błędów wynikających z zawężonych perspektyw, z niepełnego rozumienia wielkości zmian, które przeobrażały życie każdej bez wyjątku komórki społecznej w Polsce. Rezultatem było zahamowanie na kilka lat ukazywania się "Taternika". Ten okres mamy już za sobą." ("Taternik" 1956, nr 1-2, s. 1) 

W tym pierwszym "socjalistycznym" numerze "Taternika" z 1956 roku, prezydium Sekcji Alpinizmu ZG PTTK i GKKF wypiera się elitaryzmu sportu taternickiego i zapewnia, że "izolacja polskiego wysokogórstwa [...] jest etapem niepowrotnie minionym". Pismo ma teraz służyć "sprawie turystyki ludowej, turystyki narodu kroczącego do socjalizmu" (s. 2), zapewnia o egalitaryzmie środowiska górskiego oraz o nowych celach "Taternika", który nie będzie już pismem "wąskiego kręgu odbiorców i czytelników" (s. 1). Ten rys samokrytyki oraz podążania na socjalistyczną retoryką jest zresztą widoczny we wszystkich bez wyjątku taternickich pismach tego okresu. W latach 50. wyraźnie akcentowany jest ludowy i "masowy" charakter taternictwa, a piętnowana jego elitarność. Celem staje się wychowanie nowego "socjalistycznego człowieka".

"Nowe, ludowe taternictwo, mające ambicję przodować w drodze do prawdziwie socjalistycznego sportu jest jednocześnie taternictwem młodych. [...] Ze starego taternictwa odrzucamy: ekskluzywność, elitaryzm, klanowość, indywidualizm w jego dwóch skrajnych postaciach: odrzucamy zarówno fałszywy romantyzm, jak i traktowanie taternictwa tylko jako sportu, a gór jako boiska treningowego. Celem naszym jest człowiek - nie wyczyn. Humanistyczna treść i sens taternictwa polega na upowszechnieniu zarówno sportowych jak i kulturalnych, wychowawczych wartości taternictwa. Wyniki, wyczyny i rekordy są naszym celem, ale nie głównym; są one i będą wynikiem pracy szkoleniowej i powszechnego uprawiania sportu wysokogórskiego." ("Góry Wysokie", kwiecień 1954, s. 3) 

Tego rodzaju poetyka widoczna też była w "Taterniku Łódzkim", który we wstępie do pierwszego numeru zaznacza dążenia do umasowienia sportu taternickiego ku chwale Ludowej Ojczyzny:  

"Piękne, twórcze założenia ideologiczne taternictwa, walka człowieka z przyrodą – nie z człowiekiem, – walka, którą wygrywa się wyłącznie osobistymi walorami ducha i charakteru, wolą, wytrwałością i rozwagą – walka z własną słabością, główną przyczyną niepowodzeń, wreszcie braterstwo i zrozumienie wspólnoty, które w niewielu sytuacjach życiowych zaakcentowane są tak silnie jak właśnie w taternictwie – znalazły dziś pełne zrozumienie w naszej Ludowej Ojczyźnie. Jej opieka oraz żywotność i wszechstronność zainteresowała robotniczego środowiska łódzkiego, pozwala nam wierzyć że liczebność naszego zespołu jeszcze wzrośnie. Ten wzrost zainteresowania jest dla nas w uzasadnieniu potrzeby lokalnego pisemka – najwyższym argumentem." („Taternik Łódzki” 1953, nr 1, s. 2)

Konsekwencją nowego podejścia była próba sprostania hasłom "umasowienia taternictwa", a co za tym idzie - podejmowanie szeroko zakrojonej działalności szkoleniowej. Zofia Radwańska-Paryska, Witold H. Paryski i Justyn T. Wojsznis piszą o tym już w „Taterniku” z 1948 roku, podkreślając, że zasadnicza różnica pomiędzy przedwojenną a powojenną działalnością górską polega na „pojawieniu się w powojennej Polsce turystyki masowej, obejmującej jak najszersze warstwy społeczeństwa” i będącej „drogą do fizycznego, duchowego i kulturalnego odrodzenia i podniesienia narodu” (s. 104). Uznając „wielkie korzyści społeczne, płynące z turystyki masowej”, a jednocześnie dostrzegając liczne zagrożenia związane z jej niewłaściwym uprawianiem – autorzy ci opowiadali się za intensyfikacją szkolenia górskiego.

„[B]rakowało akcji, która dążyłaby we właściwy sposób do rozwiązania palących zagadnień ruchu turystycznego, zarówno do jego uzdrowienia, jak i do jego upowszechnienia" [...] Turystyka masowa – która właściwie powstała dopiero w obecnym, nowym układzie stosunków społecznych – wymaga też zupełnie nowych norm dla rozwiązania wszelkich związanych z nią zagadnień. Upowszechnienie i uzdrowienie turystyki masowej nie nastąpi przy stosowaniu dawnych metod organizacji turystyki – konieczne są metody nowe. […] akcja szkolenia górskiego jest społecznie ważna i musi trwać dalej, zataczając o wiele szersze niż dotychczas kręgi.” (Radwańska-Paryska, Paryski, Wojsznis 1948: 105-106) 

Tekst oręduje za tym, aby jedyną instytucją, która sprawuje pieczę nad szkoleniami było Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, a ściślej Klub Wysokogórski, który taką akcję zapoczątkował i prowadził poprzez swoją Komisję Szkolenia Górskiego (j.w.). Tadeusz Nowicki w artykule Zagadnienie Alpiniad (1954) opublikowanym w "Górach Wysokich" pisze: "Rozwój polskiego taternictwa w okresie powojennym oparty o ogólne udostępnienie i upowszechnienie sportu w Polsce Ludowej, powodował konieczność poszukiwania i wprowadzania w życie nowych form, metod i zasad uprawiania sportu wysokogórskiego. znalazło to swój wyraz przede wszystkim we wprowadzeniu zupełnie nowych - nastawionych na masowość form i metod szkolenia, oraz na zmianie podejścia do zagadnień asekuracji. [...] Równolegle do tych zmian o charakterze technicznym coraz wyraźniej obumierała idealistyczna ideologia taternictwa. Niemal zupełnie poszły w zapomnienie twierdzenia jakoby taternictwo posiadało swój cel w samym sobie." ("Góry Wysokie", kwiecień 1954, s. 5)

Nowe "socjalistyczne taternictwo" aby przetrwać w warunkach komunistycznych musiało więc zaprzeczyć swoim wcześniejszym ideałom, oficjalnie wypierać się swojej istoty, manifestować zerwanie z burżuazyjnym stylem życia i prezentować własne działanie jako służebne wobec zadań wychowawczych oraz ideologicznych. Była to cena za to by móc zachować własne organizacje oraz czasopisma.

"Zaczęto coraz lepiej rozumieć, że taternictwo należy do rozległej rodziny sportów przestrzennych, że nie może być ono środkiem ucieczki od życia, a przeciwnie - tak jak inne sporty, jest jednym z środków przyczyniających się do pełniejszego, bogatszego życia, do wydajniejszej pracy, a to przez rozwijanie wartości fizycznych i psychicznych każdego taternika, przez stworzenie idealnych warunków dla tzw. czynnego wypoczynku w okresach wolnych od pracy zawodowej. Zrozumiano wreszcie, że tak jak nie wolno taternictwa odrywać od życia [...] społecznego i politycznego, które przecież jest jednym z zasadniczych przejawów charakteryzujących życie człowieka." ("Góry Wysokie, kwiecień 1954, s. 5-6)

Masowość sportu górskiego i idea zerwania z elitaryzmem oznaczały zmianę składu społeczno-demograficznego środowiska taterników i konieczność wzbogacenia go o przedstawicieli klasy robotniczej. Starsi członkowie Łódzkiego Klubu Wysokogórskiego relacjonowali nam podczas naszych spotkań, że prowadzono akcje propagowania działalności górskiej podczas spotkań i pogadanek w fabrykach: „Taterników w 1939 roku było w Polsce stu – stu pięćdziesięciu. Słuchajcie, no jest to jednak sport elitarny, w tym sensie, że to środowisko to zawsze byli studenci albo byli studenci. Bardzo wielu pracowników Politechniki, Akademii Medycznej. W PRL-u wreszcie przyszedł nakaz, że trzeba robotników i wtedy rzeczywiście [...] jeździli koledzy po fabrykach, wygłaszali pogadanki o wspinaczce, zachęcali. Mielismy jednego robotnika tokarza [...] ale tokarz się skończył, bo wkrótce przyszedł na studia zaoczne na politechnikę i został inżynierem.” (wypowiedź Ryszarda Przybylskiego, nestora łódzkiego środowiska taternickiego, zarejestrowana 24 lutego 2017 w ramach projektu Historia i rozwój łódzkiego środowiska wspinaczkowego)

Charakterystycznym rysem "ludowego" alpinizmu było także organizowanie tak zwanych "alpiniad", czyli wyczynowych obozów sportowych, w trakcie których realizowano wejścia na wyznaczone szczyty górskie. "W Związku Radzieckim alpiniady organizowane były już od 1944 roku (pierwsza odbyła się na Kaukazie). Były to wydarzenia ogólnokrajowe o charakterze obozów wyczynowych ze ściśle wyznaczonymi celami do zrealizowania. W przeciwieństwie do alpiniad radzieckich ich polskie odpowiedniki sprowadzały się zazwyczaj do podejmowanych przez poszczególne sekcje "wejść gwiaździstych" na jeden ze szczytów lub zatknięcia sztandarów przez kilkuosobową grupę na szczytach tatrzańskich. Praktyka ta realizowana była w Polsce w latach 1951-1955." (Paryscy, Wielka Encyklopedia Tatrzańska).

W Polsce ich zminimalizowanym i nieco karykaturalnym odpowiednikiem były tak zwane "wejścia gwiaździste", w trakcie których wspinacze, wykorzystując narrację czczenia obchodów socjalistycznych rocznic - omijali obowiązujące jeszcze do 1956 roku zakazy wejść na szczyty graniczne. "W ten sposób zrodziło się zagadnienie masowych wypraw taternickich podejmowanych często z okazji i dla uczczenia jakichś ważnych wydarzeń o charakterze politycznym czy sportowym. Wyprawy takie przyzwyczajono się nazywać (zupełnie niesłusznie) alpiniadami." ("Góry Wysokie, kwiecień 1954, s. 6)

Innym ciekawym zjawiskiem było spędzanie przez środowisko taternickie wszelkich świąt kościelnych i państwowych w skałkach. Pod hasłami uczczenia ważnych rocznic, wspinacze organizowali swoje własne pochody pierwszomajowe i wymykali się z miasta by spędzać czas w plenerze. Widoczne jest tu dążenie władzy do centralizacji działań taternickich i odgórnego ich kontrolowania, a jednocześnie po stronie samego środowiska taternickiego - wymykanie się narzucanym z góry regułom i zakazom, omijanie ich, "robienie po swojemu" pod przykrywką ideologicznej zgodności z linią jednowładczej partii. 

"Kłanianie się" władzy i cenzurze, którego ślady widać w czasopismach górskich z tego okresu czasu, wydaje się być grą podjętą przez środowisko taternickie - nie tylko o to by nadal móc publikować i zaspokajać środowiskowe potrzeby informacyjne, ale także by zachować własną integralność i tożsamość w czasach, gdy elitaryzm górskiego sportu postrzegany był jako co najmniej niepoprawny politycznie. Trudno się dziwić takim posunięciom dyskursywnym polskich taterników. Dla każdego środowiska utrzymanie aktywnych kanałów komunikacyjnych jest niezwykle ważne (Shibutani 1955). Bez nich nie można oddziaływać na kolektyw, ani uzgadniać wspólnej linii działania. To właśnie owa wspólna przestrzeń komunikacji, umożliwia transfer wiedzy i technologii, przekazywanie informacji, zapewnia uczestnikom poczucie identyfikacji z własną grupą oraz uwspólnia ich sposoby widzenia i rozumienia świata.

Źródła:

  • Włodzimierz Marcinkowski (1954) Co propagujemy?, "Góry Wysokie", kwiecień, ss. 3-4.
  • Zofia i Witold H. Paryscy, Wielka encyklopedia tatrzańskahttps://z-ne.pl/t,haslo,3801,pokutnik.html 
  • Radwańska-Paryska Zofia, Witold H. Paryski, Justyn T. Wojsznis (1948) Akcja Turystycznego szkolenia górskiego oraz sprawozdanie Komisji Szkolenia Górskiego K. W. P. T. T. za czas od 2 lipca do 1 grudnia 1948 r., „Taternik”, nr 3–4, s. 103–110.