Czasy pomiędzy KŁKW a Alpine Club
Nasza historia klubowa
Czasy klubowe, które pamiętam, sięgają roku 1972, kiedy to udało mi się dostrzec w lokalnym “Dzienniku Łódzkim” ogłoszenie o naborze nowych kandydatów do Klubu Wysokogórskiego. Zarówno moje jak i mojej żony Iwonny marzenia nie sięgały wówczas wspinaczki. Chcieliśmy jedynie uprawiać samodzielną turystykę wysokogórską, bowiem większość szlaków tatrzańskich schodziliśmy jesienią poprzedniego roku.
Klub, a ściślej Koło Łódzkie Klubu Wysokogórskiego, nie miało wówczas własnej siedziby. Zebrania odbywały się w Klubie Oficerskim nad kinem „Oka” przy ulicy Tuwima. Zapisy wspominam jako miłą pogawędkę, między innymi o literaturze górskiej, która już wówczas była moja pasją.
Rozpoczął się normalny wówczas tryb stawania się wspinaczem – najpierw rozbudowany kurs teoretyczny, po zdanym egzaminie tygodniowy klubowy kurs skałkowy w Podlesicach pod kierownictwem Jerzego Mackiewicza, w grupie Jacka Stara. Potem, jeszcze tego samego roku, letni kurs tatrzański z Grzesiem Wasiakiem. Następnie wymagana ilość dróg zimą i latem o określonych regulaminem trudnościach, by po kolejnym egzaminie uzyskać status członka zwyczajnego KŁKW. Iwonka ukończyła też zimowy kurs instruktorów górskich w Betlejemce.
Tadeusz i Iwonna Hudowscy
Specyfika wyjazdów
Wyjazdy klubowe w Alpy miały swoje specyficzne uwarunkowania. Aby można było wyjechać ponownie z udokumentowanymi dewizami należało przywieźć ze sobą tyle dolarów, na ile opiewało pierwotne pozwolenie wywozu, czyli 130 $ na osobę na cały pobyt. Wymagało to prawie całkowitej samowystarczalności i jak najmniejszych wydatków na miejscu. Oprócz osobistych plecaków zabieraliśmy ponumerowane tekturowe walizki z jedzeniem, głównie konserwami i makaronami. Ponadto chleb słodowy z długą przydatnością do spożycia, z którego skrawaliśmy wierzchnie warstwy gdy pleśniały. Ser tzw. żółty, nabierający smaku i zapachu w miarę dojrzewania pod alpejskim słońcem. Cennym składnikiem menu była sucha kiełbasa którą zdobyliśmy dzięki Ewie Szcześniak. Zdaje się, że miała jakieś znajomości w zakładach mięsnych. Kierownikiem wyjazdu był Jurek Michalski, a jego miejscowe kontakty (via Tońko Wowkonowicz) pozwalały na to aby zabrany w dozwolonych ilościach spirytus wymieniać w zaprzyjaźnionych sklepikach Starego Courmayeur na inne produkty. W owoce i warzywa zaopatrywaliśmy się na ryneczku w Courmayeur, oczywiście pod koniec dnia, kiedy ceny były niskie.
Wyjazdy stawały się łatwiejsze, przynajmniej w sensie finansowym, gdy ruszyły roboty wysokościowe. Wpływy wspierały nie prywatne portfele lecz konto klubowe, które Zarząd uczciwie przeznaczał na dofinansowanie celów sportowych. Pamiętam jedną z takich prac przy czyszczeniu silosów z nalotów mącznych – gorąco, duszno, obrzydliwie, ale ważny był cel: wspólna, pożyteczna praca z kolegami, wspomagająca fundusz wyjazdowy.
Życie Klubu
Za czasów prezesury Krystyny Konopki działania organizacyjne ŁKW nabrały rozpędu. Trzeba jednak powiedzieć, że nowy lokal klubowy był usytuowany wielce niefortunnie bo na Dworcu Łódź-Fabryczna pomiędzy torami a elektrociepłownią. Pani Kasia Frątczak zatrudniona na posadzie sekretarki była nadzwyczaj operatywna i pomocna. Pod koniec dnia wychodziła z biura pokryta warstwą sadzy, co było wynikiem lokalizacji.
Iwonka była zatrudniona na cząstkę etatu, pełniła funkcję głównej księgowej. Kontrolę finansów sprawowała komisja rewizyjna z Markiem Grochowskim na czele.
Również na cząstce etatu Klub zatrudniał Wojtka Jedlińskiego, mającego zawodowe kwalifikacje trenerskie. Przekazywał nam szeroką gamę swojego górskiego doświadczenia oraz wiedzy. Wprowadzał zasady treningu i propagował jego zalety, formułował strategie rozwoju sportowego, diety i filozofii świata wspinaczy.
Później, bo w latach 1984-87 etatowym szkoleniowcem został Wojtek Święcicki, który prowadził kursy wszystkich szczebli. Wiosną 3-4 turnusy skałkowe, latem 4-5 turnusów tatrzańskich i zimą 1-2 turnusy wspinaczki zimowej na Hali Gąsienicowej.
Kolejne lokum klubowe przy Próchnika 15 zostało przyznane przez Urząd Miasta w uznaniu za dokonania klubu, wówczas już Łódzkiego Klubu Wysokogórskiego. Lokal był okazały: osobny pokój na sekretariat, odrębny magazyn sprzętu, przestrzenna sala zebrań i odczytów. Na ścianach wisiały wielkoformatowe obrazy Samka Skierskiego a meble stylem przypominały wystrój schroniska. Regały magazynu sprzętu były pełne wszelkiego dobra, w tym powyprawowej odzieży puchowej i śpiworów. Wszystko można było wypożyczyć i to za darmo. Opiekowałem się sprzętem klubowym wspólnie z Andrzejem Wardzińskim. Po moim (a później i jego) wyjeździe funkcję magazyniera pełnił Paweł Grzanek.
Działalność wspinaczkowa poza ŁKW
Z Polski wyjechaliśmy jesienią 1977 roku a wakacje przerodziły się w stały pobyt w Londynie. Od tego czasu wyjazdy w skałki i góry stały się łatwiejsze.
Pracowałem zawodowo w polonijnych wydawnictwach a także jako bibliotekarz m.in. w POSK-u (Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny). Poza tym prowadziłem zajęcia szkoleniowe na ściankach wspinaczkowych w Londynie jako instruktor ze zdobytymi angielskimi uprawnieniami.
Wspinaliśmy się wspólnie z Iwonką gdy tylko było to możliwe. Lokalnie oczywiście w skalnych rejonach Anglii, Walii, oraz Szkocji. Spektrum gór europejskich obejmowało Alpy, Bregaglie, Dolomity, Ecrins, Picos de Europa, Pireneje. Poza tym skałki Francji, Włoch, Hiszpanii, Grecji i jej wysp, Portugalii, Austrii i Chorwacji. Nieco dalsze wyjazdy: zimą w Atlas Marokański – wejście na Jebel Tubkal, w Andy – wejście na Huascaran z Markiem Strzeleckim, spacer na wulkan na Bali i zabawa na skałkach Tajlandii.
Często spotykaliśmy się i wspinaliśmy z kolegami z ŁKW: Olkiem Warmem, Wojtkiem Jedlińskim oraz Władkiem Niewiarowskim. W ramach „Karawany do Marzeń” Wandy Rutkiewicz współpracowaliśmy z Arkiem Gąsienica-Józkowym, Wojtkiem Jedlińskim i Piotrem Malinowskim.
Członkostwo Alpine Club
Powstały w roku 1857 londyński Alpine Club był pierwszym w historii klubem alpejskim, sławnym ze wspaniałych osiągnięć jego członków zarówno w przeszłości jak i teraźniejszości. Jednym z jego honorowych członków jest Wojtek Kurtyka. Do Alpine Club zakwalifikowano nas jako Full Members – pełnoprawnych członków, spełniających wymagane warunki sportowe.
Jedną z wypraw organizowanych przez Alpine Club, w której braliśmy udział, była Expedition 2011 do dziewiczego rejonu Eren Habirga w Chinach, sponsorowana przez Everest Foundation.
Iwonna została dodatkowo wyróżniona dofinansowaniem z funduszu imienia Alison Chadwick-Onyszkiewicz, przeznaczonego dla wspinających się kobiet.
Alpine Club Library, w której przez dekadę byłem zatrudniony jako bibliotekarz, jest bardzo prestiżową częścią tego najsławniejszego ze światowych klubów wspinaczkowych. Posiada najstarsze górskie zbiory na świecie – ponad 30 tysięcy książek. Ponadto dziesiątki tysięcy fotografii, listów, obrazy renomowanych malarzy i inne bezcenne archiwalia, na przykład oryginał dziennika Michela Paccarda, zabytkowy sprzęt wspinaczkowy, jak czekan Mallory'ego czy buty Edmunda Hillary'ego z pierwszego wejścia na Mount Everest. W zbiorach ACL jest niemal 200 pozycji polskich autorów, najliczniejsze z nich to publikacje Małgorzaty i Jana Kiełkowskich, Zdzisława Ryna i Jerzego Wali.
Tadeusz Hudowski w bibliotece Alpine Club z pełnym wydaniem "Wielkiej Encyklopedii Gór i Alpinizmu" pod redakcją Małgorzaty i Jana Kiełkowskich
Mój udział w zbieraniu materiałów do powstających prac naukowych, historycznych, różnych publikacji i książek został upamiętniony wieloma oficjalnymi podziękowaniami, między innymi w opracowaniu 'Mountaineers' wydanym przez Alpine Club i Royal Geographical Society, przetłumaczonym na język polski jako „Zdobywcy”. W sąsiednim pomieszczeniu przy Charlotte Road przez 6 lat pracowała Iwonna jako kierownik biura AC, gdy zakończyła główny nurt swej drogi zawodowej jako ekonomistka specjalizująca się w analizach i konsultingu systemów komputerowych.
Literatura Górska.
Systematycznie rozwijałem swą pasje do literatury górskiej. Nie tylko czytałem ale też pragnąłem przybliżyć najbardziej ciekawe pozycje szerszemu gronu czytelników.
W roku 1993 wspólnie z Andrzejem Marciszem założyliśmy i prowadziliśmy bardzo płodne wydawnictwo AT, które stworzyło serię 'Z Trójkątem'. Według opinii Marka Maludy wyrażonej w „Taterniku” 2/2015 należało ono do największych i najważniejszych alpinistycznych serii literackich w Polsce. W ciągu pięciu lat działalności zdołaliśmy wydać 27 książek autorów polskich i zagranicznych.
W roku 2017 na Festiwalu Górskim im Andrzeja Zawady w Lądku Zdroju otrzymałem Dyplom przyznawany przez Redakcję Taternika „W Podziękowaniu za Popularyzację Kultury Górskiej”, z czego jestem dumny, gdyż znalazłem się w świetnym towarzystwie między innymi Józefa Nyki i Andrzeja Wilczkowskiego.
Obecnie
Do tej pory nasz pierwszy klub ŁKW, jest nam drogi. Utrzymujemy kontakty z wieloma klubowymi kolegami w Polsce i na świecie. Kilkukrotnie próbowaliśmy odnowić przynależność do Klubu, ale pozostawiono nas bez odpowiedzi. Trudno nam to zrozumieć...